Scenka sprzed dwóch dni, godzina około jedenastej wieczorem.
Nie mogąc zasnąć po raz enty przewracam się na drugi obok zniecierpliwiona.
Cały dom już śpi.
W końcu biorę głęboki oddech, już spokojniej.
Byle się wyciszyć.
Byle zasnąć.
W końcu za osiem godzin trzeba będzie wstać…
I znów do szkoły…
Mija jakiś czas i odpływam…
Tracę kontakt z rzeczywistością.
I nagle przed oczami widzę ją.
Małą dziewczynkę o blond cudownych i długich loczkach.
W sukieneczce do kolanka.
Biega po ogrodzie.
Bawi się.
A ja siedzę pod dębem w ogrodzie.
A obok mnie mój mąż stoi odwrócony tyłem.
Nie widzę jego twarzy.
(W zasadzie w żadnym z takich snów nigdy jeszcze nie widziałam twarzy mojegomęża. Dziwne.
)
Nagle moja córeczka przystaje i patrzy na mnie z uśmiechem.
Śliczna jest.
Nagle słyszę dziewczęcy głos.
-Natalia?
Już, już mam tłumaczyć mojemu dziecięciu, że do mamusi nie należy mówić poimieniu, gdy głos znów nawołuje.
-Natalia! Odłóż mp3 na stolik!
Obraz dziecka, ogrodu, dęba i męża rozmazuje i się i znika.
Widzę tylko ciemność.
Wkurzona próbuje wytłumaczyć sobie i moim zaspanym, szarym komórkom, że toTYLKO Ola!
Moja o pięć lat i trzy dni młodsza siostra, z którą nadal dziele jeden pokój, anawet jedno łóżko, bo… tak lubimy.
Znów jak wczoraj słuchała muzyki do późna.
Wkurzona sięgam dłonią po odtwarzacz, ale zamiast niego łapię… powietrze.
-No gdzie to mp3?-Pytam retorycznie.
-No tu! -Ola robi ruch ręką, lecz znów nic nie dosięgam.
Zwracam oczy ku ciemnym niebiosom i macam, próbując znaleźć zgubę.
Poduszka.
Ramię Oli.
Łeb Oli.
Empe trójki brak.
-Nie ma!- Warczę zła, że zostałam obudzona i nakazuje.-Zaświeć światło.
Ola wychodzi z łóżka spełniając me żądanie.
Światło razi mnie w oczy i muszę kilkakrotnie zamrugać by przyzwyczaić swe oczydo światła, po spędzeniu w ciemności godziny.
Zaczynamy przeszukiwać w kolejności przypadkowej: kołdrę, poduszki, prześcieradło.
Nie ma.
Jak kamień w wodę.
Ola wciąż jeszcze zaspana i gnuśna rozgląda się po pokoju, po czym ze stoickim spokojem mówi:Nie mogąc zasnąć po raz enty przewracam się na drugi obok zniecierpliwiona.
Cały dom już śpi.
W końcu biorę głęboki oddech, już spokojniej.
Byle się wyciszyć.
Byle zasnąć.
W końcu za osiem godzin trzeba będzie wstać…
I znów do szkoły…
Mija jakiś czas i odpływam…
Tracę kontakt z rzeczywistością.
I nagle przed oczami widzę ją.
Małą dziewczynkę o blond cudownych i długich loczkach.
W sukieneczce do kolanka.
Biega po ogrodzie.
Bawi się.
A ja siedzę pod dębem w ogrodzie.
A obok mnie mój mąż stoi odwrócony tyłem.
Nie widzę jego twarzy.
(W zasadzie w żadnym z takich snów nigdy jeszcze nie widziałam twarzy mojegomęża. Dziwne.

Nagle moja córeczka przystaje i patrzy na mnie z uśmiechem.
Śliczna jest.

Nagle słyszę dziewczęcy głos.
-Natalia?

Już, już mam tłumaczyć mojemu dziecięciu, że do mamusi nie należy mówić poimieniu, gdy głos znów nawołuje.
-Natalia! Odłóż mp3 na stolik!
Obraz dziecka, ogrodu, dęba i męża rozmazuje i się i znika.
Widzę tylko ciemność.
Wkurzona próbuje wytłumaczyć sobie i moim zaspanym, szarym komórkom, że toTYLKO Ola!

Moja o pięć lat i trzy dni młodsza siostra, z którą nadal dziele jeden pokój, anawet jedno łóżko, bo… tak lubimy.
Znów jak wczoraj słuchała muzyki do późna.

Wkurzona sięgam dłonią po odtwarzacz, ale zamiast niego łapię… powietrze.
-No gdzie to mp3?-Pytam retorycznie.
-No tu! -Ola robi ruch ręką, lecz znów nic nie dosięgam.
Zwracam oczy ku ciemnym niebiosom i macam, próbując znaleźć zgubę.
Poduszka.
Ramię Oli.
Łeb Oli.
Empe trójki brak.
-Nie ma!- Warczę zła, że zostałam obudzona i nakazuje.-Zaświeć światło.
Ola wychodzi z łóżka spełniając me żądanie.
Światło razi mnie w oczy i muszę kilkakrotnie zamrugać by przyzwyczaić swe oczydo światła, po spędzeniu w ciemności godziny.
Zaczynamy przeszukiwać w kolejności przypadkowej: kołdrę, poduszki, prześcieradło.
Nie ma.
Jak kamień w wodę.

-Aha. Dobra. Jest na biurku. Śniło mi się, że słuchałam muzyki.

Następnie gasi lampę, układa się na łóżku, odwraca tyłkiem i… zasypia…
Dobranoc Ola. Śpij dobrze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz